Zalew Nakai i nieistniejąca 8B

Posted by

Zalew Nakai

Laos. Gładko przez granicę. Oskubani przez Wietnamczyków w pierwszym motelu. Ranek jest mądrzejszy niż wieczór. Oddając klucz powiedziałem wesoło: “To najgorsze miejsce w jakim zdarzyło mi się spać.” “Jes jes” – odpowiedziała starsza pani z uśmiechem.

Śmigamy sobie 12-ką na zachód. Ładna czasem kręta trasa. Ludzie spokojnie żyją w tradycyjnych domach na palach, bogatsi mają podmurówkę. Krowy, kozy, kury i ciemne kudłate świnie biegają luzem szukając żarcia. Wspinając się serpentynami na przełęcz spotkaliśmy na środku drogi parę krów i stadko kóz. Wydaję się, że ludzie dają zwierzętom wolną rękę jeśli te nie dają nogi.

Z asfaltu na szuter (czasem dość wyboisty) gdzieś za Power Station 2 w okolicach zalewu Nakai. Nie ma tych dróg na naszej mapie a przewodnik opisuje ten tzw “The Loop” nieco enigmatycznie: “Jedź prosto 8 km, na rozjeździe w lewo, potem 23km kamienistą drogą. Tam będzie ostatnia możliwość noclegu przed Lak Sao.” Mimo wszystko przydaje się ta książka.


Panorama zalanego lasu

Droga tak się pogorszyła, że Arek postanowił przekazać mi podstawową wiedzę o jeździe krosowej. Nie żebyśmy przedzierali się przez zupełna bezdroża, ani żeby te motorki to potrafiły ale dobrze wiedzieć kiedy hamować a kiedy dać gazu. Była to całkiem fajna zakurzona przeprawa. Tył Loba nie podziela entuzjazmu.

Arek zdobywa odznakę Naprawiacza Przewodu Zapłonowego


Przydrożna stacja CPN


“Phosy Talang” albo Saynamton Restaurant w Ban Tha Lang to ponoć motel z zapewnionymi podstawowymi tylko potrzebami. Dla nas bardzo fajny letniskowy domek z łazienką i moskitierą. Pachnie tu drewnem i przypomina trochę Krasnobród. Dość komfortu by spędzić tu więcej niż noc. Spokój oferuje okolica. Zalane tereny po obu stronach wioski i wyluzowani mieszkańcy. Mało tu kogo obchodzisz. “Przyjechali turyści. Fajnie. Niech se będą. Trzeba coś. Nie? Luz.” i odwracają wzrok na ulubiony serial.


Rywal od Pytonga jak gdyby nigdy nic buduje kolejnego Bungalowa


Wieczorem ojciec rodziny zapytał “Pytong?” pokazując na specjalnie skonstruowane miejsce do gry w Boule. Spędziliśmy z tym przesympatycznym człowiekiem kilka godzin turlając kulki po piachu. Był bardzo życzliwy. Powiedział, że nalewka dobra ale mocna.


Nawigator


Arek po bohaterskiej akcji ratowania haczyka zażywa zasłużonego relaksu


Dziękuję za uwagę.