Saragossa, stolica Aragonii, liczy ok. 666 tysięcy mieszkańców i tak się złożyło, że moja wizyta przypadała w okresie festiwalu kulturalnego na który zjeżdżało się sporo ludzi z całej Europy. Fiestas del Pilar są organizowane corocznie dla celebracji hiszpańskiej muzyki, tańca i kultury. Na ulice wylegają tłumy, co rusz przechodzą barwne korowody tańczących w rytm kastanietów uradowanych Hiszpanów, zewsząd dobiega muzyka i gwar. Na głównym deptaku na każdym kroku porozstawiane są kramy z przeróżnymi pamiątkami. 12 października przypada Día del Pilar y la Hispanidad kiedy to następuje kulminacja obchodów i święto narodowe w Hiszpanii. Ludzie składają ogromne ilości kwiatów pod specjalnym rusztowaniem z posągiem patronki miasta. Specjalne służby miasta układają kwiaty wzdłuż rusztowania i wkrótce stos sięga wysokości dobrych 8 metrów.
Z racji tłumnie przybywających turystów, miasto przygotowało wiele atrakcji, w tym sceny na których odbywały się koncerty i pokazy.
Do wielu miejsc można było wejść bezpłatnie. Korzystając z okazji załapałam się na wystawę szkiców Salvadora Dalego, jednago z najbardziej znanych w Europie surrealistów.
Wizytówką miasta jest bazylika Nuestra Señora del Pilar, patronki miasta. Katedra jest największą barokową świątynią w Hiszpanii i jedną z najważniejszych świątyń w kraju. W katedrze znalazłam windę z której roztaczały się piękne widoki na miasto i samą bazylikę.
Któregoś wieczoru na niebie przyuważyłam bardzo ciekawy kształt chmury, nie potrafiłam się oprzeć żeby nie podzielić się tym niezwykłym zdjęciem:
Saragossa jest pięknym miastem i miłośnicy architektury na pewno byliby zachwyceni zabytkowymi, dobrze utrzymanymi budynkami i kościołami na które można było natknąć się na każdym kroku. Nie jestem fanką urbanistycznych podniet 😉 ale bardzo przypadł mi do gustu El Palacio de la Aljafería, tzw. alkazar (warowny ale i reprezentacyjny pałac arabski lub mauretański). Mauretańska perełka Saragossy pochodzi z XI wieku i obecnie jest siedzibą aragońskiego parlamentu.
Jako że w mieście roiło się od imprez nie omieszkałam brać udziału 🙂 Z grupą znajomych wybraliśmy się na Fiesta de Cerveza, lokalny Oktoberfest. Nie przypominam sobie żebym kiedyś wypiła tyle piwa co tam aczkolwiek za piwem wcale nie przepadam. Do tego niewyszukane manu – dwa rodzaje kiełbasek + chleb. Na scenie grała rasowa niemiecka kapela rodem z prawdziwego Oktoberfestu a w ogromnych namiotach panował ogłuszający gwar który nasilał się wraz z ilością pochłoniętego przez Hiszpanów piwa. Jak się okazało zaraz na początku nasz stolik okazał się jednym z najbardziej rozywkowych, ledwo piwo wjechało na stoły i zaczęliśmy wznosić szumne toasty przy których trzeba było stukać się kuflami na tyle żeby wylać piwo, a to na stół a to na siebie i ludzi wokół 🙂 Na początku zastanawiało mnie czemu ludzie chowają swoje rzeczy pod stoły i już po pierwszym toaście wszystko się wyjaśniło. Raz dwa schowałam torebkę i kurtkę pod stół 🙂
W kwestii dojazdu do aragońskiej stolicy – ok. 16 km od Saragossy jest port lotniczy, zarówno cywilny jak i wojskowy, jednak bilety lotnicze są drogie i dość trudno dostępne. Polecam najłatwiejszy jednak nie najwygodniejszy sposób – przelot do Barcelony i stamtąd pociąg: albo lokalny, wtedy podróż zajmuje do 6 godzin albo szybki, osławiony pociąg AVE sieci Renfe. Cena jest oczywiście wyższa ale do Saragossy dostaniemy się w niecałe 2 godziny.
Będąc w Hiszpanii warto uwzględnić Saragossę w planie wyjazdu. Zwłaszcza polecam wybrać się w okolicach 12 października kiedy temperatura oscyluje w okolicach 25 stopni a w mieście naprawdę dużo się dzieje.