Ciekawe połączenie kuchni laotańskiej i indyjskiej |
Nie pamiętam już kiedy miałem taką kulinarną ucztę. Do tego jeszcze w małej wioseczce, gdzieś pomiędzy górami. Czułem się jak w filmie Greenawaya “Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek”. Smak jako cel nadrzędny.
Tym razem nie napalm ale wypalanie dżungli żeby wyrwać kawałek uprawnego pola |
Chip & Dale |
“Masz bloto na twarzy” |
L
Luang Prabang – dawna stolica Laosu nie jest dużym miastem. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że jest małym miastem z dość rozbudowanym tzw. “pierdolnikiem” dla turystów (słowo to powstało chyba w Saigonie, gdzie nazwaliśmy tak dzielnice z guest housami i całą infrastrukturą dla backpackersów), pełnym “oryginalnego rękodzieła” i koralików, jakie można zobaczyć właściwie wszędzie.
Luang Prabang przywital nas monsunowym deszczem
Atmosfera tego miasta miała jednak coś szczególnego. Powolne, nienatrętne, leniwe i ciche (może poza momentami kiedy miejscowi podjeżdżali do nas, żeby pochwalić się najnowszym wynalazkiem, który być może niedługo zrewolucjonizuje biznes karaoke w Azji, czyli wielkim głośnikiem ze wzmacniaczem na kółeczkach z rozkladaną rączka jak walizka podróżna).
Uliczne życie w Luang Prabang
Jakby czegoś brakowało w tym krajobrazie…
Wreszcie lokalni dealerzy się do czegoś przydali proponując nam wszelkie atrakcje narkotykowo – erotyczne. Uslyszeli w odpowiedzi: wiecie co, chcielibyśmy się po prostu piwa napić, może coś zjeść. Zaprowadzili nas na night market. Stragany pełne żarcia w środku nocy, wciąż trochę ludzi, jakaś muzyka. Właściwe miejsce o właściwej porze. Spotkaliśmy dwóch polskich fotografow, ktorzy opowiadali bardzo ciekawe historie z Birmy. Historie na tyle ciekawe, że zacząłem się poważnie zastanawiać czy tu nie wrócić za jakiś czas, żeby zwiedzić Birmę i oczywiście resztę Laosu.
Dojechawszy do Luang Prabang bylismy dosc zmeczeni, z lenistwa spytalismy jakas Belgijke, gdzie mozemy znalezc fajny, tani guest house i okazalo sie to znow ciekawym wyborem. Niby w centrum a na uboczu, w sasiedztwie chlopakow grajacych w bule (bede sie trzymal swojego spolszczenia, nawet kiedy wspolautor uzywa nazwy oryginalnej), czegos w stylu salonu pieknosci chylacego sie ku upadkowi (doslownie) i salonu masazu.
Z drogi!
Dzieciaki jak zwykle ciekawskie
Mijane wioski
Zdjecie drogowe;)
Kapiele rzeczne
Mistrz Kierownicy