25.04.2010.
Z okazji przejechania razem 1000 km wypadałoby coś ciepłego napisać o moim towarzyszu podróży Royal Enfield Bullet, czyli po prostu Srebrna Strzała 🙂
Motocykl w Indiach legendarny. Produkowany jeszcze przed pierwszą wojną światową, na początku dla armii. Od 1955 roku silnik Bullet nie ulegał radyklalnym zmianom. W końcu jak coś jest idealne, to po co to zmieniać?
Motocykl produkowany jest obecnie w dwóch wersjach: 350 i 500cc. Różnią się tylko cylindrem i gażnikiem oczywiście. Bardzo istotną zaletą tego modelu jest fakt, że w każdej wiosce znajdzie się człowiek, który z zamkniętymi oczami, związanymi rękami, gotując jednocześnie dal, może rozłożyć silnik na części pierwsze i złożyć go z powrotem. Tylko po co? Silniki praktycznie się nie psują. Czterozaworowa głowica, wszystko toporne, proste, żadnych niepotrzebnych bajerów. Nie za bardzo ma się co zepsuć. Te motocykle po prostu przejeżdżają swoje dziesiątki, czasem setki tysięcy km i umierają z godnością. Można by powiedzieć, że jak wierna żona po śmierci swojego ukochanego męża dokonuje sati.
Dźwięk silnika – przepiękne, równe mruczenie. Poezja.
Co do reszty, poza silnikiem, można by się przyczepić do kilku rzeczy.
Niestety skusiłem się na wypożyczenie modelu w miarę nowego, dlatego miał trochę niepotrzebnego plastiku, brak jakiegokolwiek schowka, śrubki lubią się luzować. Po prostu nowsze modele nie są robione już z taką starannością. W każdym razie elektryczny rozrusznik budzi spory szacun 🙂
Niestety Strzała musiała mieć bogatą przeszłość. Co najmniej raz była puknięta, nic specjalnego, lekko zwichrowane widełki, jednak dziewicą to ona nie jest 😉
Co mogę powiedzieć, 1000 km strzeliło bardzo szybko i bezproblemowo. Srebrna strzała wykazała się kilkoma właściwościami o których nie mogłem wiedzieć wcześniej: sprawne manewrowanie pomiędzy samochodami, unikanie śmiercionośnych ciężarówek TATA, ruszanie bez problemu z 3 biegu, w miarę bezpieczne przelatywanie nad czymś w stylu progów zwalniających.
Swoją drogą te progi były jedną z najbardziej stresujących rzeczy na drodze. Zwykle na wjazdach do miejscowości, ale czasem tak po prostu porobione były na drodze takie muldy. Oczywiście zupełnie nieoznakowane, więc nieraz wjeżdżałem na nie przy np. 80km/h.
80km/h było graniczną prędkością bezpieczną. Silnik pracował bardzo ładnie na piątce przy tej prędkości, strzałka prędkościomierza była dokładnie pośrodku i nie zaburzała symetrii, poza tym taka prędkość pozwalała jeszcze zareagować na różne drogowe niespodzianki (krowy, owce, wielbłądy, ciężarówki TATA).
Srebrna Strzała odpoczywa
Romantyczne chwile tylko we dwoje
Razem z ukochaną w stronę zachodzącego słońca 🙂